poniedziałek, 31 marca 2014

Od Kate- Prezentacja

Obudził mnie jakiś męski głos,wypowiadający kilkokrotnie moje imię.
Myślałam,ze to sen,ale po chwili gwłtownie wstałam z łóżka.Chwyciłam miecz,ale on bezpiecznie odsunął od siebie ostrze.
-Spokojnie,jestem twoim mentorem,zaufaj mi chodź za mną.Nie długo rozpoczynają się prezentacje.
Po słusznie podałam mu rękę.Weszłąm do garderoby,gdzie mnustwo obcych mi ludzi zaczeło mnie ubierać,układać mi włosy,malować itd.
Po chwili mieliśmy już wychodzić wyszłam do niego,nie był przy tym kiedy mnie przygotowywano.Opierał się o ściane.
-Czego ode mnie chcesz i czemu chcesz mi pomóc,jeśłi wogóle chcesz?
-To nie czas na to.Pierwszy gong już zabrzmiał,zastanów się nad odpowiedziami i bądź sobą.
-Dobra rada,dzięki-uśmiechnełąm sie cynicznie i wyszłam.

niedziela, 30 marca 2014

Od Christin - Prezentacja

Otworzyłam najpierw jedno oko z myślą iż to że trafiłam do Panem to tylko przykry sen ale nie nadal jestem w tym cholernie luksusowym pokoju. Po kilku sekundach otwieram drugie oko i dochodzę do wniosku, że najwyższa pora wstawiać w końcu muszę spotkać się z Jackiem i Cinną. To będzie długa rozmowa. Wstaję z łóżka i zakładam na siebie mięciutki szlafrok, wskakuję pod prysznic i próbuję z siebie zmyć parszywe koszmary z nocy. Odprężam się i pozwalam aby woda płynęła po całym moim ciele, przymykam oczy wiedząc, że taka chwila odprężenia szybko się skończy i zaraz będę musiała stawić czoła ciężkiemu dniu. Słyszę pukanie do drzwi więc z ciężkim westchnięciem, rozumiem, że ta chwila właśnie się skończyła. Wyszłam spot prysznica i szybko założyłam na siebie jakieś ciuchy, podchodzę do drzwi. Kiedy je otwieram moim oczom ukazuje się Jack z uśmiechem wymalowanym na twarzy.
-Witam cie. - oparł się ramieniem o framugę drzwi. - Jak się spało?
-Wyśmienicie. - kłamię z ironicznym uśmieszkiem na twarzy.
-Oj kwiatuszku, chyba ci mówiłem że nie warto kłamać. - stwierdza mierząc mnie spojrzeniem. Przewracam oczami, nienawidzę kiedy mówi do mnie kwiatuszku. Znamy się od dwóch dni, a on już mnie denerwuje.
-Może mógłbyś mnie zaprowadzić do stylisty?- pytam chcąc jak najszybciej mieć to za sobą, lubię występować przed publicznością, jestem pewna siebie i tego, że dam sobie radę.
-Jasne. - odpowiada odwracając się i prowadzi mnie korytarzem, nie wiem jeszcze gdzie ale pewnie do jakiegoś pokoju w którym czeka ten.. - Twój stylista to Cinna. - dodaje. No więc ten Cinna.
W końcu Jack zatrzymuje się otwierając przede mną drzwi do dużego pokoju i wskazuje wzrokiem abym weszła tak też robię a drzwi się za mną zamykają ale słyszę jeszcze sarkastyczny głos mentora.
-Powodzenia, do zobaczenia kwiatuszku.
Nie mówię nie, potrafi mnie wyprowadzić z równowagi jak nikt.
Z cienia wychodzi wysoki chłopak kręcone loczki wesoło podskakują na jego głowie a zielone oczy mierzą moją postać z zainteresowaniem i przyjaźnią.
-Witaj. - wyciąga rękę, uścisnęłam ją. - Cinna.
-Christin.
-No więc jestem twoim stylistą. - mówi nadal patrząc na mnie przyjaźnie. A potem wszystko idzie bardzo szybko Cinna wyjaśnia mi jak mnie postrzega a ja mu opowiadam jaka jestem na prawdę. Po kilku zdaniach Cinna z niebezpiecznym błyskiem w oku oznajmia :
-Zrobimy z ciebie, piękną, delikatną dziewczynkę.
Nie podoba mi się to ale przytakuję kiedy opowiedział mi cały plan. I muszę przyznać, że koleś jest niezły.
Po omówieniu całego planu, Cinna pokazuje co dla mnie przyszykował.
-Nie wiedziałem, że masz różowe włosy, gdybym wiedział dobrałbym coś lepszego. - mówi.
Uśmiechem się patrząc z zachwytem na sukienkę. 
-Piękna. - szepczę. 
-Miło mi. - odpowiada. - A wiesz co będzie najbardziej do ciebie pasować? 
Potrząsam głową. 
-Wianek. - odparł z tajemniczym uśmiechem. Kiedy on idzie mi jakiś uplec ja się przebieram w sukienkę. Kiedy wraca uśmiecha się szeroko i szczerze. 
-Pięknie ci. - podchodzi do mnie i mocuje mi na głowie wianek. Kładzie mi ręce na ramionach i powoli obraca w drugą stronę. Lustro. A w lustrze widzę nie winną dziewczynkę która wygląda na tak drobną, że nie potrafiłaby zabić nawet zwierzaczka. Hm. Błędne myślenie. 

Od Eric'a - Wywiad

Kiedy Trybuci z pierwszego dystryktu skończyli wywiad usłyszałem gong i w głośnikach rozległ się głos: Eric Sade. Wtedy moja platforma wyjechała do góry i stanąłem przed drzwiami Cezar zapowiedział mnie i drzwi się otworzyły. Kiedy szedłem do Cezara na widowni słychać było oklaski, nie były to gromkie brawa, ale jednak. Na pewno spodobał się im mój strój bo co by innego. Cezar wskazał fotele i usiedliśmy.
- Witaj Eric! Jesteś reprezentantem Drugiego Dystryktu prawda – zapytał na wstępie.
- Może tego po mnie nie widać, ale tak jestem z Drugiego Dystryktu - odpowiedziałem, a na widowni rozległ się śmiech i kilka braw.
- Żarty się ciebie trzymają – posumował całe zdarzenie Cezar.
- Nie wiedziałem, że to będzie takie śmieszne – dodałem.
- No dobrze, więc czym zamierzasz walczyć na Arenie?
- Tym czym się da. Wiem że z wszystkiego można zrobić broń. Chyba jednak zdobędę jednak jakąś broń i to pewnie nią będę głównie walczyć.
- Znasz już swoich przeciwników?
- Tylko tych, którzy występowali przede mną. Na pewno jednak ich poznam, chyba że będzie przerwa w dostawi prądu – kiedy skończyłem zdanie widownia wybuchła śmiechem, rozejrzałem się dokoła i zauważyłem, że nawet Ren się śmieje. Co ja takiego powiedziałem – zastanawiałem się nad tym co ich tak śmieszy, no jasne to stolica tutaj prąd jest cały czas, ciepła woda i pod dostatkiem jedzenia, wszystko takie piękne i cudowne tylko czyim kosztem.
- Czy zamierzasz zachować się jak przystało na dżentelmena na Arenie, czy raczej będziesz bezlitosny?
- O zdecydowanie nie będę się wdawał w wojnę dziewczynami, choć wiem że to będzie trudne bo jest nas tylko dwóch.
- Masz już jakąś strategię?
- Chyba jak każdy chce przeżyć. Jednak nie będę zdradzać swojej taktyki. Nie sadzisz że to zbyt niebezpieczne?
- Tak z pewnością, możesz ja zachować dla siebie.
- Będziesz chciał zawrzeć sojusz czy może działać sam?
- Powiem tak: Wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń.
To chyba tyle, mam nadzieję, że wrócisz cały i zdrowy. Powodzenia! mój Drogi!
Po jego słowach rozległ się brzęczyk i mój czas na wywiad się skończył więc opuściłem Cezara i widownia odprowadziła mnie brawami. Przyszło mi coś do głowy i się wróciłem.
- Cudowna z was widownia, a z ciebie Cezarze nieoceniony prowadzący – dodałem i teraz postanowiłem wyjść, dopiero teraz widownia szalała z radości.

Od Niny

Siedziałam na skórzanym fotelu i czekałam aż przyjdzie Parisia, nie kazała na siebie długo czekać, kiedy pojawiła się w drzwiach skinęła na mnie i znikła w pokoju. Kiedy podeszłam do drzwi same się przede mną otworzyły, a w środku panowała oślepiająca jasność.
- Czy nie można zgasić kilka lamp, okropnie mnie razi ich światło. A was nie? Nie chciałam tak się przywitać, ale jasność panująca w pokoju była okropna. Parisia strzeliła palcami i zagasiło się kilka lamp.
- Tak lepiej – zapytała, a ja w odpowiedzi skinęłam głową. Nie miałam kiedy z tobą porozmawiać, ale przedstawiono nas już sobie- zaczęła. Chciałam się dowiedzieć jaki masz charakter, ale wiem już, że po prostu jesteś sobą prawda?
- Moim zdaniem udając przed tobą kogoś kim nie jestem nic nie zyskam – odparłam.
- To prawda, zwłaszcza, że chcę byś wypadła jak najlepiej. Zastanawiałam się nad kreacją dla ciebie, ale już chyba wiem co założysz na dzisiejszy pokaz. Choć musimy zrobić ci makijaż.
Poszłyśmy do innego pokoju Parisa kazała mi usiąść na krześle i o nic się nie martwić. Czułam jak pędzelki łaskoczą mnie w policzki, jak ktoś zajmuje się moimi paznokciami, jak malują mi powieki i usta, podkręcają mi rzęsy i nakładają mi na nie tusz. Kilka razy Parisia kazała zmienić kolor szminki na ustach, na końcu zostałam wyperfumowana i zostały jeszcze tylko włosy. Postanowiłyśmy, że nie będzie to żadna wymyślna fryzura i podkręcono mi włosy, a potem Pariasa zaplotła mi na nich warkocz .
Kiedy odwrócono mnie do lustra nie poznałam w odbiciu siebie. Miałam delikatnie pomalowane usta i rzęsy, a na powiekach miałam kremowy cień połyskujący na srebrno, na policzkach nałożono mi lekko różu i gdzie niegdzie pudru. Dopiero po kilku chwilach zobaczyłam swoje oczy, których koloru nigdy jednoznacznie nie mogłam określić. Kiedy wszyscy skończyli podziwiać swoje dzieło poszliśmy do pokoju z lustrami, na razie były one odwrócone, a kiedy Parisia kazała mi zamknąć oczy ubrali nie w suknie i mogłam spojrzeć w lustro dopiero kiedy wszyscy ode mnie odeszli. Kiedy zobaczyłam się w lustrze zaparło mi dech w piersiach, wyglądałam cudownie, suknia podkreślała moją talię i rozchodziła się do dołu, była zdobiona złotymi akcentami i była takiego samego koloru co moje powieki. http://www.larobes.pl/img/p/2/7/9/6/2796-large.jpg
Podeszłam do Parisi i uścisnęłam ją.
- Dziękuję suknia jest cudowna.
- Oh kochanie bo ją za chwilę pognieciesz.
- Troche się boję, że nie będę wiedziała co mam tam robić - dodałam szeptem
- Będą tam zadawali ci pytania, a ty będziesz musiała na nie odpowiadać. Po tych słowach od razu zepsuł mi się humor, a spostrzegawcza Parisia od razu to zauważyła.
- Nie martw się, dasz sobie radę, po prostu bądź sobą i rozmawiaj z prowadzącym jak teraz ze mną. Usiądę na widowni blisko ciebie, kiedy będziesz musiała odpowiadać na pytanie wyobraź sobie, że mówisz do mnie.
Kiedy się od niej odsunęłam wyszliśmy z pokoju i udaliśmy się na miejsce gdzie miał odbyć się wywiad. Stałam już na przed drzwiami na salę, i bardzo się denerwowałam, ale przynajmniej pięknie wyglądam pomyślałam kiedy jeszcze raz spojrzałam na suknię

sobota, 29 marca 2014

Od Isabelli - Prezentacja

Chodzę po pokoju tam i z powrotem. Lada moment pojawi się tu Elisabeth z paroma innymi stylistami. Zaczną się przygotowania do dzisiejszej prezentacji przed całym Panem. Podchodzę do lustra. Nie wiem jak uda im się przemienić mnie w piękną dziewczynę. Za drzwiami rozlega się jakże uroczy głos mojej stylistki:
- Jean, idź do salonu, zostawiłam tam moją torbę, a w niej są różne kosmetyki. No dalej, prędzej!
Otwierają się drzwi, do pokoju wpadają styliści i natychmiast mnie otaczają. Elisabeth przygląda mi się dokładnie.
- Tak, już wiem, jak będziesz wyglądać, to będzie idealne - mówi po części do mnie, po części w przestrzeń.
Na moje policzki nałożono trochę różu. Ktoś maluje mi delikatnie usta. Przychodzi Jean z torebką Elisabeth i od razu bierze się za włosy. Po około godzinie jestem gotowa, brakuje tylko sukni.
- Włóż to. - Elisabeth podaje mi niebieską sukienkę.
- Jest piękna - szepcze.
- Wiedziałam, że ci się spodoba.
Wkładam suknię i podchodzę do lustra.
Przez chwilę myślę, że w lustrze odbija się jakaś inna dziewczyna. Moje jedwabne włosy ułożone są w wodospad. Delikatny makijaż zdobi moją twarz nadając jej nieziemski wygląd. Trochę biżuterii, pomalowane paznokcie. No i suknia... Wszystkie elementy stroju komponują się ze sobą, do tego jakby dziwnie błyszczą.
Biegnę do salonu. Na kanapie siedzi Rani i zajada się lodami o różnych smakach. Gdy mnie widzi, wstaje, podchodzi do mnie, łapie mnie za ręce i mówi:
- Ślicznie wyglądasz.
Uśmiecham się delikatnie.
- Dzięki.
- Isabella, musimy już iść - rozlega się za mną głos Elisabeth.
Ja i Rani podążamy za nią. Jestem zdenerwowana, bo wkrótce wystąpię przed dużą publicznością i będę udzielać wywiadu. Mam nadzieję, że dobrze wypadnę. Już niebawem to się okaże...

Od Eric'a

Rano obudziłem się w łóżku, przez resztę nocy nie budziły mnie już koszmary – to co działo się ze mną nocą to był raczej sen na jawie. Kiedy wstałem z łóżka zabrałem z szafy jakiś komplet i udałem się do łazienki. Kiedy byłem umyty i ubrany wyszedłem na korytarz, a tam czekał już na mnie mój mentor.
- Dzień dobry chłopcze, jak się spało – zapytał. Czyli to nie on przyszedł do mojego pokoju.
- Dobrze dziękuję – postanowiłem nie mówić mu prawdy, skoro nic nie słyszał postanowiłem go nie wtajemniczać.
- Chodźmy śniadanie już czeka – powiedział i poszliśmy do jadalni. W środku stał nakryty stół, a na mim zastawa z jakiegoś dziwnego tworzywa, leżały na mim ciastka, bułki, warzywa i owoce. Obsługa stała przy każdym z sześciu krzeseł i czekała aż usiądziemy.
- Dla kogo tyle miejsc – zapytałem zaciekawiony.
- Dla twojego projektanta, dziewczyny z dwójki i jej ekipy. Szczególnie zainteresowało mnie to, że będzie nam towarzyszyć dziewczyna z dwójki, ta którą zauważyłem rok temu i widywałem ja prawie codziennie. Że tez akurat teraz musieli zdecydować, że wszyscy muszą jechać na Igrzyska. Zanim usiedliśmy do jadalni weszło jeszcze trzy osoby, a kiedy usiedliśmy obsługa przyniosła nam na co tylko mieliśmy ochotę. Postanowiłem się najeść, ale nie napchać.
Podczas śniadania dowiedziałem się, że dzisiaj odbędą się pokazy, zamieniłem kilka zdań z Saymon’em i wdałem się w pogawędkę z Renem – moim projektantem. Zerkałem od czasu do czasu na dziewczynę i niekiedy nasze spojrzenia się spotykały, nie musiała mi się przedstawiać, bo wiedziałem, że na imię Nina.

Po śniadaniu 

Kiedy skończyliśmy jeść udałem się z Renem do salonu pielęgnacji – jak on to nazwał, a potem do jego gabinetu. W salonie zostałem wykapany w czymś dziwnym i zniknęły mi wszystkie blizny, znamiona i plamy, potem wkoło mnie biegały jakieś dziwne osoby ufarbowane na fioletowi i zielono, poddawałem się ich zabiegom siedząc spokojnie i wypełniając ich prośby. Kiedy ze mną skończyli ubrali mnie w papierowy szlafrok i wyprowadzili na korytarz gdzie czekał Ren. On zabrał mnie do siebie i kazał usiąść na fotelu po czym zniknął w długiej szafie, po chwili wrócił, a za nim jakiś ubrany na biało człowiek wiózł coś na kształt pudełka z materiału. Ren wziął to zawiniątko i mi podał.
- Idź się w to ubierz potem przymierzymy resztę – powiedział i odsłonił zasłonę, za która ukryte było małe pomieszczenie z lustrem. Wszedłem tam i przebrałem się, a kiedy wróciłem w pokoju stało oprócz Rena jeszcze dwie osoby.
Wyszedłem na podest i kazali mi stać spokojnie, ubierali mnie w wiele różnych ubrań, niektóre widziałem po raz pierwszy, a inne były mi dobrze znane choćby z telewizji. W końcu po kilku zapewne godzinach zmieniania strojów i obracania się wokół własnej osi kręciło mi się w głowie, ale nareszcie wybraliśmy odpowiedni strój. Kiedy podszedłem do lustra zobaczyłem tam kogoś kto mnie w niczym nie przypominał
Ostatnie poprawki i byłem gotowy do wyjścia, pojechaliśmy windą i dotarliśmy na miejsce Ren i Saymon mieli siedzieć na widowni a ja stałem już na platformie, która miała mnie wywieść na górę do publiczności, sponsorów i miałem udzielić wywiadu. Stałem tu na dole i czekałem na swoją kolej

Od Clarie - Prezentacja

Dziś wieczorem miały się odbyć prezentacjhę. Czekałam na Aleksandra - mojego stylistę. To właśnie on był odpowiedzialny za mój ubiór tego dnia.
-Cześć jestem Aleksander, ale mów mi Alex - pojawił się znienacka. Pierwszy raz widziałam go na oczy - wydawał się być miły.
-Clarie Creevey - ywciagnęłam do niego rękę, a on ją uścisnął.
-Jak już wiem pochodzisz z Pierwszego Dystryktu, tak? - zapytał przyglądając się mojej twarzy.
-Tak,  ale nie jestem taka jak...większość dziewczyn w moim wieku.
-Czyli?
-Jedyną "błyskotkę" jaka akceptuje jest kamień szlachetny o nazwie Tanzanit, nie chcę żadnych świecidełek - powiedziałam poważnym tonem.
-Rozumiem, a więc wiesz czego chcesz. Dwoje trybutów z którymi miałem okazję pracować dawało robić z sobą co tylko byś chciała, nawet pozwolili by paradowali w sukienkach, w których nei da się prawi oddychać - prychnął pod nosem.
-To głupota - oświadczyłam krótko i zdecydowanie
-Tu masz rację. Masz cudowny charakter, wprost stworzony do Igrzysk.
-Czyli jestem bezduszna? - pytam zniecierpliwiona, zaczynam coraz mniej lubić Alex'a
-Nie, po prostu jesteś sobą. To bardzo ważne - a jednak ten facet ma w jakimś stopniu moją przyjaźń...-Co powiesz o tej kreacji?
-Jest...dobra - oceniłam różową sukienkę. Była ładna, ale stworzona nie dla mnie. Mimo wszystko właśnie w niej wyszłam na scenę by pokazać się całemu Panem....

czwartek, 27 marca 2014

Prezentacje!

Już jutro odbędą się prezentację! Opowiadania o waszych prezentacjach przysyłacie do administracji już jutro. Każdy z trybutów dostanie w wiadomości (na Howrse) wywiad, na który musicie udzielić odpowiedzi. Wywiady zostaną opublikowane od razu po prezentacji danego trybuta. Po wywiadach sponsorzy mogą wybierać kogo będą sponsorować.
Powodzenia! 

środa, 26 marca 2014

Od Eric'a

  Jadę do wielkiego budynku, ten budynek to Ośrodek Szkoleniowy już nie raz widziałem go w telewizji teraz ktoś wpycha mnie do windy po czym sam do niej wchodzi i staje obok mnie, ale nie widzę jego twarzy. Winda sunie w górę i otwiera się  na 12 piętrze, znowu zostaje wypchnięty z windy i oszałamia mnie jaskrawe światło. Zaprowadźcie go do pokoju – rozlega się głos za mną, ale kiedy się odwracam widzę tylko postać w ciemnym płaszczu z kapturem na głowie i nie widzę twarzy, znowu nie widzę twarzy, pada na nią cień z kaptura, a może ten ktoś nie ma twarzy, a może to zmniech. Ktoś wyrywa mnie z natłoku myśli klepaniem w ramię, kiedy się odwracam wskazuje mi ruchem ręki drzwi. Ruszamy, kiedy towarzysz przez całą drogę nic nie mówi postanawiam sam go zagadać.
– Przepraszam a gdzie jest toaleta?   On jednak nie odpowiada tylko chwyta mnie za ramie i wskazuje drzwi po naszej prawej stronie. Wchodzę pośpiesznie do toalety i odkręcam wodę, leci zimna więc ochlapuję nią twarz i patrzę w lustro. Przede mną stoi młody chłopiec z kruczo czarnymi włosami i brązowymi oczami wpatruje się we mnie uważnie. Co oni zrobili temu mężczyźnie? Dlaczego on się do mnie nie odzywa? Może po prostu uważa mie za gorszego od siebie. Kiedy otrząsam się z resztek rozważań odkręcam drugi kurek i myje ręce, woda jest przyjemnie ciepła i czysta, jakaś siła przyprowadza ją do kranu już ciepłą. Wtedy rozlega się pukanie do drzwi. Pośpiesznie zakręcam wodę i wycieram twarz i ręce po czym odkładam ręcznik i wychodzę.
– Chłopcze pośpiesz się – rozlega się głos za moimi plecami, ale teraz kiedy się odwracam widzę już człowieka i jego twarz. Jestem twoim mentorem i nazywam się Saymon, musisz się wyspać zanim jutro powiem ci co robić, żeby przetrwać na arenie. Kolacje masz w pokoju – mówi i otwiera drzwi, - pobudka juto o  siódmej – kiedy wchodzę on zamyka za mną drzwi, a wtedy po pokoju tańczą obrazy.
  Moja mama w szwalni, tato i Tred w kopalni i moja kochana Peny, moja mała siostrzyczka i drugi brat, potem znów mama, ale tym razem w szwalni jest biało jakby w środku była mgła, kiedy spowija mamę na krześle, ta wydaje z siebie przeraźliwy krzyk i znika. Biegnę do ściany i chcę złapać krzesło, ale wtedy obraz znika. Co to miało oznaczać – zadaje sam sobie pytanie. Kiedy siadam na kraju łóżka na ścianie po prawej stronie widzę tatę i Tred’a, w kopalni kopią kilofami i wtedy tato wyciąga z węgla mały błyszczący kamień, pokazuje go Tred’owi i chowa do kieszeni, a wtedy z góry sypie się pył i spada pierwsza kłoda, a potem następne i kolejne. Oni w popłochu odrzucają kilofy i biegną do światła, już wiem co się potem stanie i teraz zrywam się z łóżka i biegnę do ściany, ale kiedy jestem już tylko kilka kroków od nich zawala się reszta belek i już nic nie mogę zrobić. Obraz znika, a serce bije mi jak oszalałe, opieram się ścianę i ciężko dyszę, w pewnej chwili uświadamiam sobie kto będzie następny. – Nie – krzyczę i prostuje się gwałtownie. Peny, Blane – wołam i rozglądam się po pokoju, ale nigdzie nie widzę obrazu Peny i Blane’a. Może wcale nie było tych obrazów -myślę i kładę się na łóżku- nie było niczego i nikogo, żadnej śmierci. Sam nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, kiedy jestem pogrążony w rozmyślaniach słyszę głos. – Eric mam coś dla ciebie. Peny – zawołałem cicho i podniosłem się na łokciach rozglądając po pokoju.
 – Peny to jest śliczne. – Skąd to masz – usłyszałem siebie, to było w dzień dożynek. – Tato to wykopał w kopalni, ale nie mów nikomu. Weź to ze sobą i pamiętaj o mnie – pamiętam te słowa jak dziś, żegnała się ze mną i dała mi  kryształ, który wykopał tato w kopalni. – Ja miałbym o tobie zapomnieć siostrzyczko – leżałem na łóżku i wsłuchiwałem sie w naszą rozmowę, potem z kieszeni spodni wyciągnąłem kryształ i obracałem go w palcach, kiedy znalazłem obraz z Peny, był na suficie kiedy się podniosłem czas pożegnań się nam skończył ciągli mnie do drzwi, a ja błagałem jeszcze o chwilkę, chciałem się do niej przytulić kiedy się tak szarpałem oni złapali Peny i Blane’a  i przyłożyli im strzelby do głowy, Blane rozumiał o co chodzi i chciała wyjść  razem z Peny, ale ona wyrywała się do mnie, nie rozumiała o co chodzi. Wtedy jeden ze strażników uderzył ja pięścią w twarz, a ja wpadłem w panikę wyskoczyłem do góry na łóżku i próbowałem złapać Peny. Nie mogłem jednak dosięgnąć do sufitu, ale cały czas skakałem do góry.
  Zbudziłem się z krzykiem, zlany potem, z  kołaczącym sercem, które o mało co nie wyskoczyło mi z piersi i łupiącym bólem w głowie. Wstałem z trudem z łóżka, poszedłem do szafki, wyciągnąłem z niej kryształek i przycisnąłem sobie do ust. Potem osunąłem się na ziemię i ostatnim co pamiętam to zaświecone światło i kogoś, kto wszedł do pokoju, potem film mi się urwał.

poniedziałek, 24 marca 2014

Nowa Trybutka! Erianne


Inię i Nazwisko: Erianne Riven
Dystrykt Trzeci

Nowy Trybut! Eric



Imię i Nazwisko: Eric Saden
Dystrykt Drugi

Nowy Sponsor!

 Donna O’harey

sobota, 22 marca 2014

Nowa Trybutka

Imię i Nazwisko: Nina Donner
Dystrykt: Drugi  

Nowa postać! Powitajmy Kate Reed!

Kate Reed
Dystrykt Czwarty

czwartek, 20 marca 2014

środa, 19 marca 2014

wtorek, 18 marca 2014

Witajcie, witajcie!

Witam Was wszystkich przybyłych! Mam zaszczyt otworzyć kolejne Głodowe Igrzyska! Już niebawem zostaniecie wysłani na Arenę...
A więc witajcie! To pierwszy dzień istnienia bloga - jego oficjalne otwarcie. Zapraszamy was do dołączenia i przeżywania cudownych przygód!