Stoję i czekam. Wokoło mnie skacze Cinna - wraz z nim loczki - i poprawia moją fryzurę oraz drobne szczegóły które "niby" wszyscy zobaczą. Nie to żeby mi to przeszkadzało bo lubiłam kiedy ktoś bawił się moimi włosami, nie to żebym była jedną z tych próżnych dziewczyn które całe dnie spędzają przed lustrem. Po prostu lubię dobrze się czuć w tym w co jestem ubrana. Zabrzmiał gong.
-No to wpadaj na scenę, kwiatuszku, i zrób bałagan. - chichocze Jack który stoi obok mnie i Cinny obserwując wywiady innych. Każdy jest na swój własny wyjątkowy sposób oryginalny i piękny.
Wzdycham i robię pewne kroki wchodząc na scenę, moje serce zabiło mocniej ale nie ze strachu, raczej z podniecenia i radości, raźnym krokiem podchodzę do Cesara i podaję mu rękę.
-Christina. - mówi, wskazując ręką fotel. - Jakież wyważone i szlachetne imię.
-Hm, ciekawe stwierdzenie..- śmieję się wesoło. - Cesar.. takie drapieżne.
Ludzie zaczynają się śmiać wraz z prowadzącym który uderza się w kolano chcąc przez to powiedzieć "a to dobre."
-Masz humor, Christino. Nie wyglądasz na kogoś kto boi się Igrzysk. - stwierdza. Kiwa głową.
-Może gdzieś tam wewnątrz mnie czuję zestresowanie i niepewność ale staram się je hamować.
-Czemu? - pyta unosząc brew.
-Bo kiedy takie uczucia wydostają się na wierzch, człowiek skupia się głównie na poskromieniu nich i traci czujność oraz kontrolę nad własnym ciałem i psychiką.
-Wyglądasz na taką drobną. - ocenia mierząc mnie spojrzeniem.
-I sprytna jak łasica. - chichoczę jak i cała sala.
-Oj żarty się ciebie trzymają. - Cesar uśmiecha się. - Czy wolisz działać w sojuszu czy raczej sama?
-Raczej sama. - odpowiadam pewnie.
-Czemu? - zapytał.
-Ponieważ gdybym działa z kimś to bym się do kogoś zbyt przywiązała, a nigdy nie wiadomo kto może ci wbić nóż w plecy, Cesarze. - odparłam całkiem poważnie.
-,,I ty Brutusie przeciw mnie"- zacytował Cesar.
-Tak, Cesarze. - znowu fala śmiechu.
-A czy boisz się śmierci ? - po tym pytaniu zapada cisza jak makiem zasiał, wszyscy czekają co powiem. Szczerze nie spodziewałam się, że aż tak mnie polubią i zakceptują.
-Czego tu się bać? - pytam cicho. - Bóg prędzej czy później weźmie nas w swoje zastępy. A życie, życie to jest tylko sprawdzian, Bóg sprawdza czy potrafimy żyć uczciwie i dobrze w ten sposób oceniając czy zasługujemy na dar jakim jest raj. - dodaję spokojnie a patrząc na publiczność widzę stan oszołomienia ale i podziwu.
-To piękne Christino. Ale czy to oznacza, że nie będziesz zabijać ? - pyta unosząc brew.
-Nie. - kłamię w żywe oczy ale trzymam się planu jaki ustaliłam z Cinną. - Nie, będę zabijać. Będę posługiwać się sprytem. Zobaczymy co z tego wyniknie. -dodaję bardziej na luzie. - Nienawidzę zabijać, nawet zwierzaka a co dopiero człowieka.
-Hm, mówisz tak jakbyś była pewna, że wrócisz tutaj za tydzień. - urywa na chwilę. - A czy masz swoją miłość ?
-Nieee. - odpowiadam machając lekceważąco dłonią. - Wiesz szczerze mówiąc, to wolałabym kupić sobie osła. - zażartowałam i znowu wszyscy zaczęli się śmiać.
-Och, z tobą nie da się poważnie Christino.- śmieje się Cesar. - Ale życzę ci powodzenia na arenie. Myślę, że mimo wszystko pokażesz nam pazurki. - wstaje i ściska moją dłoń na pożegnanie mówię mu:
-Oj, żebyś tylko nie przewidział przyszłości. - chichoczę. A on zaczyna się śmiać, kiedy schodzę ze sceny dygam przed publicznością która klaszcze i wiwatuje, kiedy staję obok mojego mentora który klaszcze w dłonie a Cinna posyła mi uśmiech.
-Pięknie!-mówi Jack klepiąc mnie po ramieniu.
-Patrz tam. - szepcze Cinna kiedy mnie przytula i wskazuję głową moją prawą stronę widzę dziewczynę piękna suknia i ciemne włosy opadają jej na ramiona. Patrzę pytająco na Cinnę. - Kate. Dziewczyna z twojego dystryktu. - dopiero teraz kiedy bliżej się jej przyglądam, poznaję, czasem się mijałyśmy na drodze ale nigdy nie wymieniłyśmy żadnego zdania. No cóż Kate - myślę - Nie długo sobie pogadamy. Na moje usta wypływa przebiegły i cyniczny uśmiech patrząc prosto w oczy dziewczyny która wydaje się być tak samo zdeterminowana co ja. Nie odwracam wzroku dopóki dopóty nie robi tego ona. Z uśmiechem kontynuuję rozmowę z Cinną i Jack'iem wracając do widny i mojego pokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz