wtorek, 1 kwietnia 2014

Od Erianne

Obudziło mnie delikatne szturchnięcie. Szybko chwyciłam jedną ze strzał mojego łuku i schowałam ją pod kołdrę. Nie wiem dlaczego, bezpieczniej się czułam gdy łuk i strzały były w pobliżu. Spróbowałam ponownie zasnąć, bo nie miałam najmniejszej ochoty wstawać z kurami. Znowu, zostałam szturchnięta w bok, tyle że mocniej. Kuksańcowi towarzyszył głos powtarzający moje imię. Nasunęłam pościel na twarz.
- Eria! – głos, wyraźnie się wściekł. – Wstawaj, w tej chwili!
Usiadłam wśród poduszek i chwyciłam strzałę.
- Która godzina? – zapytał mój mentor.
- Nie wiem – odpowiedziałam bezdusznie. – Na pewno jest wcześnie rano.
- Wcześnie rano?! Jest dziewiąta, panno – powiedziałam.
- Właśnie dziewiąta, powinnam spać do dwunastej – zaśmiałam się i wstałam z łóżka.
- Szybko się przyszykuj i pamiętaj, że są prezentacje – powiedział i podkreślił słowo „prezentacje”.
- Pamiętam – uśmiech z mojej twarzy zniknął i zamienił się w niewyraźną minę. Nie usłyszałam odpowiedzi i ruszyłam dalej. Po chwili byłam gotowa i pojawiła się moja stylistka, a obok mentor.
- No, na pewno nie wystąpisz w tym na prezentacji – powiedziała stylistka i skierowała się do garderoby. Niedługo potem wróciła w ręce trzymając sukienkę.
- Wolę czarną – powiedziałam. Dzisiaj miałam świetny nastrój do robienia wszystkim na złość.
- Nie marudź – odrzekł z grobową miną. Zaczęto układać mi włosy. Will gdzieś się ulotnił i zostawił mnie samą. W sumie dobrze, że go nie było, bo na pewno by kazał zrobić mi „wyraźny makijaż”, którego nie znoszę. Stwierdził, że muszę się malować, a ja tego nie cierpię.
Po chwili byłam gotowa i wyszłam na korytarz. Will z kimś gadał. Gdy zakończył rozmowę podszedł do mnie i bacznie mi się przyjrzał.
- Coś jeszcze? – zapytałam. Pokiwał głową.
- Pamiętaj, nie udawaj że jesteś kimś innym. Na pewno cię polubią, skoro ja to zrobiłem.
- Z tobą było inaczej, musiałeś to zrobić – powiedziałam. – No i dziękuje za radę.
Tak zakończyła się nasza wymiana zdań, bo musiałam iść.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz