wtorek, 1 kwietnia 2014

Od Isabelli - Wywiad

Zabrzmiał gong, nadeszła moja pora. Choć byłam trochę zdenerwowana, starałam się nie okazywać tego po sobie. Pewnym krokiem wkroczyłam na scenę. Oślepił mnie blask reflektorów, publiczność biła mi gromkie brawa, choć nie zdążyłam powiedzieć ani jednego słowa. Gdy szłam zauważyłam, że brzegi na dole mojej sukienki falują i wyglądają zupełnie tak, jak fale na brzegu morza. To zapewne miało nawiązywać do mojego dystryktu.
Cesar Flickerman, prowadzący programu, uścisnął mi rękę. Usiedliśmy na fotelach i rozpoczęliśmy wywiad.
- Witaj, Isabello! Miło mi Cię poznać.
- Mnie również jest miło, Cesarze.
- Jesteś gotowa na wywiad?
- Oczywiście.
- Więc możemy zaczynać. Czy boisz się Igrzysk?
- Tak.
- Dlaczego?
- Sama myśl o tym, że mam wziąć w nich udział napawa mnie lękiem, ale staram się być silna. Jeśli ktoś jest słaby, nie da sobie rady na arenie. Igrzyska to brutalne zawody, gra toczy się zwycięską nagrodę, jaką jest życie, i właśnie to mnie najbardziej przeraża, że mogę to życie stracić, zostawić moich bliskich samych. Jestem dobrze wytrenowana, więc istnieje możliwość, że wygram. Jednak przeżycie na arenie nie zależy jedynie od umiejętności władania nożami czy łukiem, prawda?
- Zgadzam się z Tobą. Wolisz działać sama czy w sojuszu?
- Choć działanie w pojedynkę mi odpowiada, jestem skłonna do zawarcia sojuszu. Według mnie czasem pomocna dłoń się przydaje, choć i tak na koniec może przeżyć tylko jedna osoba.
- Pochodzisz z dystryktu 4 czy myślisz, że mogłabyś zawrzeć sojusz z Christiną Mongersten która także jest w tym dystrykcie ?
- Cóż, z tego, co wiem, to Christina Mongersten woli działać na własną rękę, ale kto wie, wszystko może się zdarzyć.
- Masz bardzo piękną kreacje,twoi styliści spisali się na 6+.
- Też tak uważam. Dziękuje Elisabeth i innym stylistom za tą kreację, bez niej nadal byłabym tą zwyczajną Isabellą Jones.
Elisabeth musi być teraz wniebowzięta, w końcu została pokazana w telewizji, którą ogląda całe Panem. Mój czas powoli się kończył. Padło ostatnie pytanie.
- Czy boisz się tego, że umrzesz na arenie ?
- Większość osób boi się śmierci i ja należę do tego licznego grona. Bardzo kocham swoją rodzinę i nie chciałabym jej opuszczać.
- Mam nadzieje, że przeżyjesz i będę mógł się z tobą spotkać na następnej prezentacji. Powodzenia!
- Dziękuje!
Na koniec znów rozległy się oklaski. Zeszłam ze sceny. Odetchnęłam z ulgą. Mam nadzieję, że dobrze mi poszło. Nawet nie starałam się udawać kogoś innego, byłam po prostu sobą. Pojechałam windą na czwarte piętro. Znalazłam się w salonie. Usiadłam na kanapie, włączyłam telewizor i zaczęłam oglądać prezentację innych trybutów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz